Qam_owa Kronika, Wydanie 3

Ponownie eksperymentalne

Siemanko, z tej strony Qam!

Wstępniak 👋

Trzecie wydanie Qam_owej Kroniki mogłoby nosić tytuł "tego spóźnionego". Bo jak to tak, powinno być w niedzielę, a jest w poniedziałek i to późno?! Nie ma w tym jednak przypadku, bo sugerując się Waszym feedbackiem z formularza, eksperymentalnie przeniosłem datę premiery na późniejszy dzień. Miało być rano, wyszło wieczorem, żeby i nową porę sprawdzić. Wiedzcie jednak, że to już ostatnie testy - Kronika nabiera finalnego kształtu. Można ją więc szerować! Jeśli uważacie lekturę tego newslettera za wartościową, mam do Was prośbę o podanie go dalej (tutaj link). Z góry dziękuję!

Ten tydzień obfitował w nowości - mam wrażenie, że jesteśmy świadkami ostatniej już fali dużych premier: Marvel's Midnight Suns, NFS: Unbound oraz The Callisto Protocol zamykają stawkę na 2022. Nie oznacza to oczywiście, że koniec z nowościami - wyjdzie jeszcze kilka mniejszych tytułów oraz portów, chociażby Dragon Quest Treasures oraz Hello Neighbor 2. Nie sądzę jednak, żeby to one walczyły o miejsce pod choinką... W sumie dobrze, że rok się kończy - wypatruję 2023 z nadzieją, że growo będzie dla mnie ciekawszy.

Tymczasem wstęp kończę i zapraszam do dalszej lektury! Kolejnego wydania Kroniki możecie spodziewać się już za tydzień!

Świeżynka 🥬

Magazyn Pixel padł

Dosłownie dzisiaj Łapusz (Robert Łapiński - wydawca) podał, że kończy z Pixelem (via Marcin Kosman). Numer grudniowy, z liczbą 84, będzie ostatnim... Biorąc pod uwagę sytuację na rynku druku, w sumie żadna niespodzianka, ale i tak szkoda. Można założyć, że kostucha upomni się za chwilę po PSX Extreme, co będzie oznaczało koniec miesięczników o grach w Polsce. Patrząc jednak prawdzie w oczy - ja też przyczyniłem się do tej sytuacji, bo od ponad dekady nie kupuję papierowych magazynów o grach i nie mam zamiaru tego zmieniać.

Premiera Unbound

Samochodówki to nie do końca moja domena, ale pomyślałem, że poza nawiązaniem we wstępie, muszę także nowego Need for Speeda pokazać. Dlaczego? Bo podobno, biorąc pod uwagę premierowe opinie, ta odsłona jest całkiem dobra. A mnie osobiście, przez to, że zupełnie tego tytułu nie nie śledziłem, zupełnie zaskoczyła oprawa - całkiem ciekawy miks realizmu z komiksowymi dodatkami. Zobaczcie gameplay.

The Callisto Protocol nieudane

The Callisto Protocol wyszedł i w sumie nie do końca wyszedł. Bo fakt, premiera była, ale opinie są mieszanie - przynajmniej wśród moich obserwowanych na Twitterze. Przeważają doniesienia mówiące, że trochę zabugowane i "nie do końca to". Wydaje mi się, że poprzeczka osobistych oczekiwań musiała być zawieszona wysoko, bo wyniki na OpenCritic - jak na nowe IP, którego nie wypuszcza gigant - całkiem obiecujące. Więcej na ten temat poniżej, w Rozmyślniku.

Tajemnica silnika Lord of the Rings

Glen Schofield, reżyser wspomnianej powyżej gry, udzielił całkiem ciekawego Q&A dla Wired. Na jego początku wspomina anegdotę związaną ze swoim czasem w EA oraz produkcją The Lord of the Rings: The Return of the King. Ze względu na przedłużający się development własnego silnika, wykorzystano ten z... Tiger Woods PGA Tour. I jakby się nad tym zastanowić lub posłuchać Glena, to faktycznie - do dużych, ale zamkniętych w korytarzu przestrzeni pasował świetnie. Dodatkową ciekawostką jest, że The Two Towers, czyli poprzednia gra EA na podstawie filmów Jacksona, korzystała z innej technologii (silnik z The Legend of Alon D'ar). Zmiana podyktowana była wyborem innego studia produkującego kontynuację.

Midjournej w służbie artów z gier

Cliff Blesziński, kiedyś znany jako CliffyB oraz ojciec Gears of War - gość do którego mam spory sentyment, zaczął bawić się w generowanie obrazów przez AI. A że tematykę obrał jedyną słuszną, bo growo-popkulturową, stwierdziłem, że podzielę się nitką fajnych grafik, które udało mu się uzyskać. Niektóre nie tylko piękne, ale i zaskakujące kreatywnością (o ile przy AI można o tym mówić). Kliknijcie w tweet poniżej, żeby zobaczyć więcej.

Ciuchcia Karol

Rok się kończy, duże premiery za nami, ale pozostało kilka mniejszych, nie mniej ważnych. I jedną chciałbym wyróżnić, bo zwiastun zmiótł mnie z planszy. W skrócie: jesteś na wyspie, masz swoją lokomotywę i uciekasz/walczysz z demoniczną ciuchcią-pająkiem o imieniu Karol... Oby wyszło i się sprzedało, bo jako posiadacz leciwego peceta wyłącznie do retro gier, chcę w to zagrać na konsoli, najlepiej w Game Passie (póki co, premiera 09.12 na Steamie).

Pograne 🕹

Pomimo mojego postanowienia, żeby nie rozgrzebywać gier, póki nie skończę tych już mocno "w trakcie", nie mogłem się powstrzymać i kontynuowałem zabawę w The Last of Us: Part II. Pozwolę sobie opisać pierwsze wrażenia, także w kontekście pierwowzoru, o którym napisałem trochę w poprzednim wydaniu Kroniki.

Na początku rzecz oczywista, ale i tak konieczna do zaakcentowania - Part II jest piękne. Wydaje mi się, że nie widziałem ładniejszej gry na PS4. Twarze postaci oraz ich mimika, tekstury, oświetlenie oraz efekty cząsteczkowe - wszystko tworzy obrazek zachwycający i bardzo, bardzo filmowy. A wisienką na torcie są, jak zawsze u Naughty Dog, liczne detale oraz smaczki. Mam wrażenie, że jedna ich lokacja, taki chociażby, mały domek Ellie wypełniony przeróżnymi gratami, ma więcej szczegółów niż niejeden poziom w średniobudżetowej grze. Całość dopełniają animacje, szczególnie te kontekstowe, gdy postać np. schyla się pod przeszkodą - istny majstersztyk.

A jak się w to gra? Na pewno lepiej niż w jedynkę, z tym zastrzeżeniem, że osąd stawiam stosunkowo wcześnie. Rozgrywka wydaje się bardziej urozmaicona, lepiej przeplatana fabularnie - ogółem rzecz biorąc, sensowniej zbilansowana. Jedyne co mnie boli, to ponownie zaserwowane areny z zarażonymi. Lokacje z założenia zamknięte i dość ciasne, gdzie żeby przejść dalej, trzeba wytłuc wszystkich okolicznych przeciwników. Nudne to i czasem niepotrzebne - zdecydowanie wolę te fragmenty quasi-otwarte, gdzie wystarczy cicho przemknąć.

Podoba mi się równoległy i nie do końca chronologiczny sposób prowadzenia narracji, w dodatku rozpisanej na wiele postaci. Trochę tak, jak w pierwszym sezonie netfliksowego Wiedźmina. Trzeba się chwilę zastanowić, żeby to złożyć w całość, ale dzięki temu znamy szerszy kontekst wydarzeń. Na ten moment mogę jednak powiedzieć, że brakuje mi emocjonalnego tąpnięcia. Part I miało rewelacyjne otwarcie i rozwijającą się relację Ellie oraz Joela, która pięknie grała pierwsze skrzypce. Tutaj, pomimo odważnych kroków scenariuszowych, mniej mnie wydarzenia ruszają. Zobaczymy, czy zmieni się to w toku dalszej rozgrywki.

W ten weekend obejrzeliśmy Trolla, który od czwartku dostępny jest na Netfliksie. Nie mogliśmy się przecież oprzeć norweskiemu akcyjniakowi z trolem w roli północnoeuropejskiej godzilli... Mówiąc ogólnie, jest to taki filmowy Frankenstein uszyty z kilku klisz znanych z Hollywood. Trochę niezobowiązującej akcji przekładanej ekspozycją stereotypowych postaci oraz wstawkami humorystycznymi. Jest tu też parę dziur fabularnych oraz głupotek wywołanych zbyt agresywnym kopiowaniem - chociażby idiotyczna scena przemówienia, dosłownie splagiatowana z Dnia Niepodległości. Niemniej, nie ma to większego znaczenia, bo jest gigantyczny trol, który sieje zniszczenie ze sporym rozmachem. W celu odmóżdżenia się po ciężkim dniu - może być.

Rozmyślnik 🤔

Ostatnio w Qam_owej Kronice dużo piszę o premierowych ocenach gier. Traf chciał, że skupiam się szczególnie na tych, które stanowią nowe marki i nie wychodzą spod skrzydeł branżowych gigantów. Przykładem tego, wielokrotnie już poruszany w tym wydaniu The Callisto Protocol. Horror wyczekiwany, bo miał przejąć schedę po Dead Space - serii, która przez wielu fanów jest nieodżałowana, a obiektywnie patrząc, brak kontynuacji pozostawił sporą wyrwę w kategorii straszącego sci-fi.

Miało być pięknie a wyszło, jak to często bywa, średnio. Twierdzę tak tylko i wyłącznie na podstawie opinii, które co chwilę migają w moim twitterowym feedzie. Część z nich oczywiście enigmatyczna, a niektóre skupiają się głównie na wbijaniu złośliwych szpilek w błędy, które pewnie zaraz znikną (przemilczę wersję PC, bo kto o zdrowych zmysłach gra na tej platformie?). Aczkolwiek pojawia się także krytyka bardziej konstruktywna, wytykająca podstawowe potknięcia w mechanice, czy rytmie gry.

Czytam to, patrzę na podany powyżej OpenCritic i nachodzi mnie myśl - kiedy ocena w okolicach 75% to hit, a kiedy kit? Bo raptem parę dni temu Evil West debiutował z podobnym wynikiem, a ja czytałem o nim głównie pozytywne komentarze. Na dokładkę, żeby mój dylemat podsycić, pojawił się świetny wątek na Twitterze, który zestawia kilka rozpoznawalnych tytułów z ich niskim wynikiem w agregatorach.

Sprawdziłem kilka swoich gier, które mógłbym określić jako lubiane przeze mnie "średniaki" i przynajmniej parę ledwo ociera się o 80%. Abstrahując oczywiście od tego, czy były komercyjnymi hitami... Choć na powyższej liście jest przecież Dying Light oraz Days Gone, czyli sprzedażowo bardzo mocne tytułu.

Pytanie pozostawiam więc otwarte: kiedy coś jest OK, a kiedy nie? Kiedy ma sprzedaż pomimo niskich ocen, a kiedy okazuje się komercyjną porażką wbrew zachwytom krytyków? Chodzi o datę premiery? Koniunkcję planet? A może kwestię tych trudnych do zmierzenia, masowych oczekiwań? Nie wiem. Co do niektórych gier mogę oczywiście śmiało spekulować, ale ogólnego rozwiązania tej zagadki nie znam.

Qamverse 🆀

Czyli inne moje treści

Przedświąteczny czas to tyle pracy na głowie, że w tym tygodniu nie wyrobiłem się z żadnym nowym materiałem wideo. Planuję odpalenie nowego formatu twitchowego z gośćmi, ale więcej napiszę dopiero, jak uda się to zrobić. 🥴

Dziękuję za lekturę tego newslettera! Mam nadzieję, że nie był to czas stracony. Zachęcam do wsparcia mojej twórczości - za wszelkie będę zobowiązany. ❤️

Może chcesz zadać mi jakieś pytanie? Proszę bez większych ogródek pisać do mnie na Twitterze lub zwyczajnie, poprzez maila! 📨

🙌